10/29/2016

Recenzja książki: "Sny Morfeusza", K.N. Haner.

Hej Kochani!

Dawno nie było recenzji książki, a od czasu, gdy ostatnia się pojawiła na blogu, zdążyłam przeczytać już dwie powieści. Zatem nie przedłużając, zapraszam Was na recenzję książki polskiej autorki, tworzącej pod pseudonimem K.N. Haner. Pozycja literacka, o której mowa to "Sny Morfeusza".


Tytuł: Sny Morfeusza
Autor: K.N.Haner
Ilość stron: 416

Bohaterka książki- 25-letnia Cassandra Givens przybywa do Miami po nowe, lepsze życie. Ubiega się o posadę w firmie architektonicznej- ma ukończone studia w tym kierunku, więc z nadzieją stawia się na rozmowę kwalifikacyjną. Jednakże powiedzieć, że spotkanie z potencjalnym szefem poszło niepomyślnie- to nic nie powiedzieć. Dziewczyna poczuła się upokorzona przez Adama McKeya, który wywarł na niej bardzo złe wrażenie. Tego samego wieczoru Cass, splotem różnych burzliwych wydarzeń, trafia do specyficznego erotycznego klubu. Tam zostaje zauważona przez tajemniczego człowieka w masce, który przedstawia jej się jako Morfeusz. Szybko okaże się, że ma on bardzo wiele wspólnego z Adamem McKeyem. Zarówno wydarzenia mające miejsce w ciągu dnia, jak i te z nocy, zmienią diametralnie życie głównej bohaterki.

Osoba Cassandry jest dla mnie postacią dziecinną, nijaką. Wydaje jej się, że jest wyszczekaną cwaniarą, a gdy przychodzi co do czego- jest dającą się poniżać uległą dziewczynką, bez własnego zdania. Nie potrafi się określić. Oceniam ją, jako niedojrzałą kobietkę, która nie wie czego chce. Chyba nieprzypadkowo Morfeusz nazywa ją "Dziecinką".
Adam- Morfeusz to "człowiek zagadka". Zastanawiałam się, czy czasem nie ma on rozdwojenia jaźni, czy innej choroby psychicznej, bo takie zachowanie, jakie obserwujemy u tego bohatera, do normalnych nie należy. Bywa on bowiem niekiedy bardzo opiekuńczy, szarmancki- rzekłabym: ideał faceta. Z kolei wiele sytuacji kreuje go jako chama oraz ... potwora. Niemniej McKey jest barwną, intrygującą postacią, której zagadkowe "nocne interesy" stanowią ciekawy wątek powieści.
Moją ulubioną postacią tej książki jest Tommy- młody chłopak chory na białaczkę. Jest on niezwykle ciepłą osobą, otwartą i radosną, mimo choroby. Wplecenie wątku tego bohatera było dobrym posunięciem, gdyż w relacjach z nim, Cassandra nawet daje się lubić i poznać ją można, jako normalną dziewczynę.
Książka ta jest powieścią erotyczną, zapewne w dużej mierze inspirowana Grey-em (a może tylko ja dostrzegam związek wszystkich historii erotycznych o dominującym nad kobietą facecie, właśnie z tą słynną trylogią?). Miałam już do czynienia z książkami o podobnej treści i z reguły były to pikantne, acz przyjemne opowieści. W przypadku powieści K.N. Haner jestem nieco zniesmaczona. Spodziewałam się, że będzie sporo scen erotycznych, ale no nie w takiej ilości i nie o takiej treści. Seksu w tej książce jest bardzo dużo, ale nie ma on nic wspólnego z miłością. Opisy scen intymnych są ostre i wulgarne. Miłość fizyczna raczej nie powinna negatywnie szokować, a tu niestety takie miałam wrażenia. Zdaję sobie sprawę, że powieść erotyczna prezentuje określone treści, ale można przekazać je w sposób, który nie budzi negatywnych emocji.
Pomijając mnogość i wulgarność scen intymnych, książka ma ciekawą fabułę. Bardzo intrygujące jest zachowanie Adama McKeya, ale też z sympatii do Tommy-ego z ciekawością śledziłam losy tego młodzieńca. Są też sceny, przy których śmiałam się w głos. Autorka ma lekkie pióro i książkę czytałoby się na prawdę lekko i przyjemnie, gdyby nie kipiący z niej erotyzm.
Z zakończenia książki łatwo wywnioskować, że powieść ma kolejną część. Choć treść książki nie zachwyciła mnie specjalnie- przede wszystkim z powodu przesycenia seksem, to jednak chętnie przeczytam kontynuację tej powieści. Dlaczego? Bo jestem strasznie ciekawa w jakie to szemrane interesy uwikłany jest Adam, czy Cssandra wreszcie się ogarnie- mówiąc kolokwialnie, czy może McKey zmieni swoje postępowanie. Nie obojętny jest mi też wątek Tommy'ego. 

Cena: 39.90 zł
Dostępność: Sensus

 UWAGA! Do 30-tego października w księgarni internetowej Sensus.pl obowiązuje promocja DWIE książki w cenie JEDNEJ! Szczegóły znajdziecie TUTAJ.

10/24/2016

Peeling enzymatyczny z ziołami, Enzymatic Peeling & Herbal, Basic Cleaner, Organique.

Cześć Skarby!

Nie od dziś wiadomo, że odpowiednia pielęgnacja twarzy wymaga regularnego złuszczania naskórka. Aby przeprowadzić taki zabieg w domu, wcale nie trzeba się specjalnie trudzić, bowiem peelingi dostępne są powszechnie, w dodatku każdy ma szansę dobrać odpowiedni do wymagań swojej cery. Ja już dawno nie używałam do twarzy peelingu mechanicznego, gdyż przy mojej problematycznej cerze, raczej nie są one wskazane. Jednakże złuszczanie naskórka jest zabiegiem, który regularnie wykonuję na mojej twarzy, a produktem, który sprzyja temu procesowi od dość długiego już czasu, jest peeling enzymatyczny z ziołami, z linii Basic Cleaner, Organique. 
Produkt znajduje się w plastikowym słoiczku (charakterystycznym dla kosmetyków tej firmy), o pojemności 100ml. Opakowanie jest zakręcane, a wieczko to kolejny element rozpoznawczy firmy ;)
Skład peelingu przedstawia się całkiem ciekawie:
Kosmetyk ma gęstą, kremową konsystencję.

Moja opinia:
Jeśli chodzi o wizualną ocenę opakowania produktu, dla mnie jest ono ładne- estetyczne i proste, nie zachwycające niczym szczególnym. Słoiczek na pewno jest wygodną formą- z łatwością jest kosmetyk z niego wydobyć, zużyć do ostatniej kropli. Można mieć zastrzeżenia, co do higieniczności tego typu opakowania, ale przecież nikt brudnymi "łapskami" peelingu sobie nie robi, więc chyba nie ma problemu. 
Produkt ma charakterystyczny zapach- ziołowy, z domieszką kwaskowej nuty, specyficzny i dość intensywny. Nie powiem, żeby mi przeszkadzał, ale też nie rozkochał mnie w sobie. Bywa. 
Peeling, dzięki swej konsystencji idealnie rozprowadza się na twarz. Nie ucieka między palcami, nie spływa z buźki, aplikacja należy do przyjemnych. Myślę, że taka, a nie inna konsystencja ma wpływ na ogromną wydajność produktu. Jestem w szoku, że ten niepozorny słoiczek, przy regularnym stosowaniu 2 razy w tyg. wystarczył mi na blisko rok! I wcale go specjalnie nie oszczędzałam.
A działanie? W pełni satysfakcjonujące. Peeling widocznie oczyszcza pory, usuwa suche skórki i pięknie rozświetla cerę. Buźka po jego zastosowaniu jest wygładzona i wygląda na zdrową oraz wypoczętą. Zaskoczyło mnie jego działanie łagodzące- wszelkie zmiany skórne, ślady po wypryskach, stają się wyciszone i złagodzone. Regularne sięganie po ów produkt wpłynęło na mniejsze wydzielanie sebum. W trakcie zabiegu czuć delikatne mrowienie/szczypanie lecz nic złego ze skórą się nie dzieje- nie jest podrażniona. Kosmetyk ten nie wysusza mi skóry, nie przynosi też żadnych negatywnych efektów. 
Uważam, iż jest to delikatny w działaniu produkt, o wysokiej skuteczności złuszczania. Dla mnie, na chwilę obecną, jest to ulubieniec w tej kategorii i na pewno na stałe zagości w mojej łazience. Cena, owszem, jest dość wysoka (79,90zł), ALE przypominam, że jest on niebywale wydajny i spełnia swoją rolę bez zarzutów, w pełni satysfakcjonując. 

Jakich peelingów używacie?
Macie swojego ulubieńca w tej kategorii?
A może znacie ów peeling enzymatyczny?

10/21/2016

5-te urodziny Elfa Pharm! Spotkanie integracyjne w Krakowie.

Cześć Kochani! :)

Tym razem mam bardzo poważne usprawiedliwienie mojej nieobecności, otóż byłam na urlopie! Pojechaliśmy z Mężem na kilka dni do Krakowa i Zakopanego i wreszcie sobie porządnie odpoczęliśmy od wszystkiego- od pracy, od budowy, od domowych obowiązków, pełen chill! Tego nam było trzeba- baterie naładowane :)

Tak też się złożyło, że akurat podczas jednego z naszych urlopowych dni, właśnie w Krakowie, miało miejsce bardzo ważne wydarzenie- z punktu kosmetycznego świata. Otóż, 5-te urodziny obchodziła firma Elfa Pharm. Jako, że należę do Klubu Elfa Pharm, zostałam zaproszona na tę integracyjną imprezę i z racji sprzyjających warunków, czyli i tak planowanego wyjazdu do tego miasta (generalnie mam do Krk blisko 300km), postanowiłam skorzystać z zaproszenia. I bardzo za nie DZIĘKUJĘ! Nie miałam jeszcze okazji poznać Dziewczyn należących do Klubu, ani też pracujących w firmie, a to była ku temu świetna okazja. Zapraszam Was zatem na relację z urodzinowego przyjęcia Elfa Pharm! Dowiecie się z niej między innymi, skąd na mej głowie znalazł się ten piękny wianek :)
Spotkanie miało miejsce 15 października, w restauracji Barka na Wiśle. Pierwszy raz miałam okazję znaleźć się w restauracji na wodzie. Miejsce to ma bardzo fajny klimat, a także serwują tam pyszną latte! Również bufet przekąsek, które mogłyśmy sobie w między czasie przegryzać, obfitował w smakołyki.
Pani Dorota Topolska- prezes i założycielka Elfa Pharm opowiedziała nam o początkach współpracy firmy z blogosferą. To był niewątpliwie zaszczyt nie tylko dla mnie, by móc uścisnąć dłoń tak przedsiębiorczej, a zarazem bardo sympatycznej kobiety. Klasa sama w sobie! Bardzo się cieszę, że miałam możliwość poznać Panią Dorotę osobiście!
Również bardzo pozytywne wrażenie zrobiły na mnie Marysia oraz Zuza- przedstawicielki firmy. Mają Dziewczyny gadane i wiedzą o czym mówią- znają się na kosmetykach oraz składach, przez co przyjemnie słuchało się pogawędki na temat firmy i jej misji oraz produktów.
Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie Pani trycholog, która oprócz tego, że sporo ciekawych rzeczy opowiedziała o pielęgnacji włosów, to dała szansę każdej z nas, by móc zbadać swoje włosy oraz skórę głowy. Zaskoczyło mnie bardzo (Panią Doktor również!), że mam dużo włosów! Zawsze myślałam, że jest ich mało, wręcz bardzo. A tu okazało się, że są cieniutkie, ale bardzo liczne- niekiedy nawet trzy włosy wyrasta z jednej cebulki- I like it! ;) Poza tym uzyskałam kilka wskazówek dotyczących pielęgnacji moich włosów i skóry głowy.
Na koniec nastąpiła część kreatywna naszego spotkania- warsztaty florystyczne, a mianowicie robienie wianków. Ileż to radości! Nigdy nie pałałam jakimś specjalnym uczuciem, czy zapałem do wszechstronnego rękodzieła (bo chyba można to tak nazwać?), a tu miałam tyle frajdy! :) Warsztaty przeprowadzone zostały przez Panie z firmy Zielony Stół. Każda z nas wykonała piękny wianek, wedle własnych upodobań. 

Oczywiście, jak to zazwyczaj podczas spotkań blogerek bywa, rozmowom nie było końca. Przyznam, że na początku czułam się trochę zagubiona, bo nikogo nie znałam osobiście, ale dość szybko udało nawiązać mi się dialog z Magdą. Bardzo sympatycznie nam się rozmawiało :)

Chociaż urodziny świętowała firma Elfa Pharm, to jednak prezenty otrzymałyśmy my ;)
Pierwsza paczka zawierała 5 kultowych kosmetyków firmy, a mianowicie:
- Krem na zmarszczki, Age Killing Effect, Vis Plantis
- Szampon łopianowy przeciw wypadaniu włosów, Intensive Hair Therapy
- Peeling cukrowo-solny, Green Pharmacy
- Balsam do rąk, Helix Hand Care, Vis Plantis
- Żel pod prysznic, O'herbal
 Na zawartość drugiej paczki składały się nowości firmy, czyli:
- Mydło biszopitowe,
- Mydło dziegciowe.
Kosmetyki z serii Atopy Tolerance, Vis Plantis
- Balsam barierowy do ciała,
- Nawilżająca emulsja do mycia ciała i włosów,
- Krem-emolient barierowy, na powieki i wokół oczu
* w skład tej linii wchodzi również lipidowy krem barierowy, ale nie byłam nim zainteresowana, gdyż w przypadku mojej cery nie znalazłby on zastosowania.

Najbardziej spośród nowości zainteresowała mnie nawilżająca emulsja do mycia ciała i włosów i powiem Wam, że po wstępnych tygodniowych testach zyskuje u mnie uznanie. Jednak z recenzją jeszcze trochę się wstrzymam, by móc poznać produkt jeszcze lepiej. 

A na koniec relacji MIŁY i PIĘKNY akcent, w postaci mojej osoby :D Hahaha :D

10/07/2016

Lupeksowe zdobycze! Jesień 2016 i ciuchy z SH.

Cześć Skarbeczki! :)

Wraz z początkiem weekendu (łuuuhu, nareszcie!) przybywam z postem z cyklu tych, które wiem, że lubicie, a mianowicie- prezentującym moje łowy z SH. Ostatnio taki post pojawił się przed moim wyjazdem do Niemiec, czyli dość dawno. Nie porzuciłam sportu zwanego "buszowaniem po ciuchlandach" i zaglądam do tego typu sklepów dość regularnie. Jednak zakupy robię z głową i są one mocno przemyślane. Wynika to głównie z tego, że dawniej- gdy do lumpów chodziłam bardzo często, kupiłam sporo ciuchów, których do tej pory nawet razu nie założyłam. Teraz zastanawiam się milion razy zanim podejmę ostateczną decyzję o zakupie danego ciucha, bo co z tego, że "kosztuje tylko dyszkę", jak będzie mi tylko niepotrzebnie zajmował miejsce w i tak za ciasnej szafie. No dobra, za bardzo się rozgadałam. Już zapraszam na mój haul lumpeksowy!

Sukienka NEXT, 9zł
Bardzo elegancka, idealnie podkreśla talię i generalnie całą sylwetkę. Na wieszaku może wygląda trochę babcinowato, ale ja jestem osobą szczupłą i wysoką i podoba mi się jak na mnie leży.
Sukienka, NEXT, 7zł
Kolejna sukieneczka (mam do nich słabość), z tym że mniej oficjalna. Idealna do pracy, ładnie dopasowana. Podoba mi się jej góra. 
Bluzka, Bershka, 6zł
Dłuższa, dość luźna bawełniana bluzka. Niby zwykła, ale ma w sobie coś fajnego- może te łatki na rękawach? ;) Fajnie prezentuje się z legginsami. 
Spódnica, M&S, 12zł
Piankowa spódniczka ze skórzaną wstawką, lekko asymetryczna.
Bluzka, Atmosphere, 10zł
Prawda, że nie jest dziecinna? No co tu dużo mówić- te cyferki mnie omamiły :D
Kurtka/płaszczyk, New Look, 22zł
To chyba mój najlepszy zakup z prezentowanej puli! Płaszczyk jest w idealnym stanie, ma podszewkę, wierzchnia warstwa natomiast składa się w 50% z wełny, więc całkiem całkiem. Idealna długość na jesienne chłody, no i ten kołnierz :)
Buty, H&M, 14zł
Tu również- stan idealny. Bardzo wygodne i pasujące niemalże do wszystkiego.

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o moje łowy z ostatniego czasu. To wszystko stanowi sumę kilku odwiedzin w SH. Jak na mnie- bardzo rozważnie :D

P.S. Wreszcie "dorobiłam się" Instagrama! :D Zapraszam- @kobiecylajfstajl

Wpadła Wam w oko któraś z moich "nowości"?
Wyszperaliście w lumpie ostatnio coś ciekawego?

10/02/2016

Nawilżający peeling do ciała z filtratem ze śluzu ślimaka, Vis Plantis.

Hejka!

Ostatnio przeczytać mogliście u mnie o peelingu do stóp, a dziś daleko odskakiwać nie będę i by pozostać w temacie eksfoliacji, przybywam z recenzją również peelingu, z tym że do ciała. Produkt, o którym mowa otrzymałam pewnego letniego dnia w paczce- niespodziance od Klubu Elfa Pharm i jest to nawilżający peeling do ciała z filtratem ze śluzu ślimaka z linii Helix Vital Care, marki Vis Plantis.
Produkt znajduje się w "stojącej na głowie" tubce, o pojemności 200ml.
Opakowanie zamykane jest na "klik".
Peeling ma rzadkawą konsystencję, białej barwy, w której zatopione są również białe drobinki.

Moja opinia:
Peeling ma dość przyjemną, świeżą woń, która nie pozostaje na ciele, ale uprzyjemnia proces złuszczania. Dzięki mało gęstej konsystencji produkt bezproblemowo wydobywa się z tubki, a także bardzo dobrze aplikuje się go na ciało i wykonuje masaż. Drobinki peelingujące są maleńkie, dość liczne, jednak niezbyt ostre. Toteż produkt jest zdzierakiem o średniej mocy. Niemniej po zabiegu eksfoliacji skóra jest przyjemnie miękka w dotyku, wygładzona. Nie ma też szybkiej potrzeby, by wcierać w ciało balsam, gdyż peeling ów delikatnie skórę nawilża, a przy tym nie pozostawia na niej tłustego, czy lepiącego filmu. Produkt nie zawiera w swoim składzie parafiny, co oczywiście bardzo mi odpowiada. Jeśli przepadacie za peelingami, które nie ścierają skóry do czerwoności, a raczej serwują delikatne złuszczenie, to produkt marki Vis Plantis jest dla Was. Ja go polubiłam, choć przyznam, że czasami lubię sięgnąć po mocniejsze zdzieraki. 
Cena: ok. 12zł 


Znacie ów peeling?
A może sięgaliście po inne kosmetyki z linii Helix Vital Care?
Stosujecie produkty z zawartością śluzu ślimaka?