12/29/2014

ULUBIEŃCY 2014! Cz. II "pielęgnacja twarzy, produkty uniwersalne, umilacze".

Hej Kochani! :)

W poprzednim poście przedstawiłam Wam swoich ulubieńców, w dziedzinie "kolorówka, włosy, paznokcie". Dziś przyszedł czas na drugą (ostatnią) część hitów roku 2014, w kategoriach "pielęgnacja twarzy, produkty uniwersalne, umilacze"
Bez zbędnego przedłużania, zapraszam Was do zapoznania się z moimi faworytami mijającego roku. 

PIELĘGNACJA TWARZY

Moja cera przysparzała mi w tym roku niemałych problemów. Raz było lepiej, częściej gorzej. Ale ostatnio nie mam co narzekać ;) Wydaje mi się, że znalazłam wreszcie kosmetyki, które sprzyjają mojej cerze. I oto one:

1. Płyny do twarzy, FITOMED
Jak widzicie lawendowy jest cały, ale tylko dlatego, że to już kolejna buteleczka tego cuda i jeszcze jej nie zaczęłam, pisałam o nim tutaj. Różany niebawem doczeka się recenzji. Są to świetne, wielofunkcyjne produkty, do tego kosztują niewiele, a przy tym są wydajne. Może nie jest tak, że nie wyobrażam sobie bez nich pielęgnacji twarzy, ale są moimi stałymi punktami w codziennych rytuałach ;)
2. Żel aloesowy 99,9%, ESI
Czemu ja poznałam go dopiero teraz? Myślę, że gdybym skusiła się na niego dużo wcześniej, moje problemy skórne dawno odeszłyby w niepamięć. Świetnie sprawdza się w roli kremu na dzień, nadaje się pod makijaż. Stanowi również doskonałą bazę do olejowania twarzy. Poza tym doskonale łagodzi podrażnienia i przyspiesza gojenie niedoskonałości. To moja wielka miłość :)
3. Tonik liście manuka, ZIAJA
Jak na chwilę obecną jest to mój ulubiony tonik i uważam, że zasługuje na miano ulubieńca. Pozytywnie zaskoczyło mnie jego działanie, o czym pisałam w recenzji.
4. Lipowy płyn micelarny, SYLVECO
Przy nim wszystkie micele mogą się schować. Jedyny tego typu produkt, któremu ufam na tyle, że nie domywam po nim buźki żelem. Z pewnością o nim napiszę więcej, bo zasługuje na oddzielną recenzję. Już zamówiłam kolejną buteleczkę. Love, love, love :)
5. Krem z 5% kwasem migdałowym, PHARMACERIS
Jak zauważyłam, jedni go uwielbiają, innym robi krzywdę. Mi on na szczęście bardzo pomaga. Miałam go w tamtym roku i powróciłam także i w tym, ponieważ efekty jego działania są widoczne i co ważne zadowalające. Na pewno zagości u mnie jeszcze nie raz.
6. Pasta cynkowa z kwasem salicylowym, Pasta Lassari, GEMI
Szybko i skutecznie łagodzi wypryski, obsusza je. Nie wyobrażam sobie, żeby jej nie mieć. Niejednokrotnie uratowała mi twarz z opresji ;) A do tego kosztuje grosze. 
7. Pomadka do ust peelingująca, SYLVECO
Jako, że usta znajdują się na twarzy, pomadka ta znalazła się w tej kategorii, bo nie widziałam sensu tworzyć oddzielnej, dla jednego tylko produktu. Dzięki niej zapomniałam czym są suche skórki na ustach. Jest doskonała w swej roli, odżywia usta, regeneruje je. Już kupiłam kolejną sztukę i kupować będę dalej, bo nie ma sobie równych.


PRODUKTY UNIWERSALNE 

1. Ajurwedyjski olejek do twarzy i ciała z różą, KHADI
Pokochała go moja buźka, moje włosy i ... mój nos (za zapach). Do ciała jest mi go trochę szkoda używać, bo do najtańszych nie należy. Ale za to jest bardzo wydajny, używam go od września, często po niego sięgam, a ubytek jest niewielki. Myślę, że napiszę o nim więcej.
2. Czarne mydło- Savon Noir
Właściwie to używam go głównie do oczyszczania twarzy- "zwykłego" mycia i jako peelingu. Doskonale spełnia obydwie te funkcje. Ma króciutki, prosty i nieszkodliwy skład. Jest to już trzeci słoiczek tego specyfiku, jaki posiadam i na pewno nie ostatni. Mydełko to znalazło się w kategorii produktów uniwersalnych, ponieważ można je również stosować do ciała, włosów, higieny intymnej. Myślę, że sprawdzi się w przypadku każdej cery, bo z tego co pamiętam, to nie spotkałam się jeszcze z negatywną opinią na temat tego specyfiku.
3. Olejek z czarnuszki
To jest dopiero lek na całe zło. Pomaga w walce z niedoskonałościami, ale też świetnie zwalcza problemy zdrowotne, jak ból gardła, ból ucha ... Korzysta z niego cała rodzina i dobijamy końca już trzeciej buteleczki. Warto mieć go w swojej kosmetyczce/apteczce.

UMILACZE

1. Woski zapachowe, KRINGLE CANDLE
Według mnie są one lepsze niż YC. Poznałam już kilka i jedynie jeden nie przypadł mi za bardzo do gustu, reszta jest super. Umilają mi wieczory swoimi pięknymi zapachami. Zamierzam powiększyć swoją kolekcję tych pachnideł. A jeśli miałabym wskazać najlepszy z najlepszych, byłby to mango i hot chocolate. Kto raz spróbuje, ten później kupuje :P O czterech z nich pisałam tutaj.
2. Pianka peelingująca, ORGANIQUE
Jako produkt o doskonałych właściwościach peelingujących raczej nie dostałaby miana ulubieńca, ale za to umilaczem jest doskonałym. Ładnie pachnie, przyjemnie masuje. Relaks z nią to sama przyjemność. Po więcej informacji odsyłam do recenzji.

A wszyscy razem (łącznie z ulubieńcami z poprzedniego posta), prezentują się tak:

Tak oto udało mi się przedstawić moich ulubieńców 2014 roku. Jest tych produktów dość sporo, ale jako że po raz pierwszy robiłam takie zestawienie, musiałam wspomnieć o nich wszystkich, gdyż są warte uwagi. Ja z pewnością będę do nich wracać, bo sprawdziły się u mnie wyjątkowo dobrze i każdy z tych produktów polecam także i Wam, choć nie gwarantuję, że tak samo Was zachwycą. 

Nie pozostaje mi nic innego, jak powtórzyć pytania z poprzedniego posta ;)

Znacie któregoś z moich ulubieńców?
Może jest on i Waszym hitem? A może wręcz przeciwnie?
Któryś z tych produktów zaciekawił Was szczególnie?

12/27/2014

ULUBIEŃCY 2014! Cz. I. "kolorówka, włosy, paznokcie".

Cześć Mordeczki! :*

Często na blogach pojawiają się kosmetyczni (i nie tylko) ulubieńcy miesiąca. U mnie takich wpisów nie było nigdy i zapewne nie będzie, bo nie każdego miesiąca znajduję produkt, który by mnie zachwycił, a co dopiero kilka takowych produktów. Inaczej zaś sprawy się mają, jeśli chodzi o ulubieńców roku- tu już z czystym sumieniem mogę przedstawić Wam produkty, które mnie zachwyciły. Jest ich dość sporo, dlatego wpis na ten temat ukaże się w dwóch częściach. Zapraszam na (nie)mały przegląd hitów 2014 roku, cz. I. "kolorówka, włosy, paznokcie"
Co sprawiło, że dany produkt znalazł się w gronie ulubieńców?
Jak pewnie większość z Was, bardzo lubię poznawać nowe kosmetyki i przyznam, że nieczęsto sięgam po dany specyfik po raz kolejny, gdyż na jego miejsce wolę poznać coś nowego. Jednak są też takie produkty, do których wróciłam ponownie i wracać dalej zamierzam- bo są moimi ulubieńcami. Ich działanie mnie bardzo zadowala, a czasami wręcz zachwyca, a co istotne jest warte swojej ceny. Jakie zatem kosmetyki zostały hitami kończącego się roku 2014?


KOLORÓWKA

1. Podkład Blur, LUMENE
Jest to moje stosunkowo niedawne odkrycie, ale na pewno produkt ów zagości u mnie jeszcze nie raz, gdyż jeżeli chodzi o podkłady płynne, to jest on najlepszy ze wszystkich jakie miałam do tej pory. Jeśli chcecie poczytać o nim więcej, to odsyłam do recenzji.
2. Krem BB, So Pretty! Piękna Cera, SORAYA
Miałam już wiele drogeryjnych kremów BB różnych marek, ale żaden z nich się u mnie nie sprawdził. Natomiast BB marki Soraya, nie dość, że sprawdza się super, to nie wyobrażam sobie bez niego lata. Idealnie stapia się ze skórą, jest lekki, posiada filtr, a do tego jest trwały i ładnie pachnie ;) Jest na prawdę świetny, jeśli chodzi o szybki i delikatny makijaż.
3. Podkład mineralny, ANNABELLE MINERALS
Jak widzicie na zdjęciu mam dwa opakowania tego podkładu, ciemniejszy- kryjący i jaśniejszy- matujący. Na temat wersji kryjącej pisałam recenzję, ale przyznam, że bardziej jednak spodobała mi się wersja matująca. Podkłady te mają bardzo przyjazny dla skóry skład, prezentują się a twarzy niezwykle naturalnie, są wydajne i mają jeszcze dużo więcej zalet. Ja je pokochałam ;)
4. Pomadki Velvet Matte, GOLDEN ROSE
O dwóch z nich pisałam tutaj, a do kolekcji dołączyła już kolejna :) I coś czuję, że na tych trzech się nie skończy, bo są naprawdę świetne! A do tego niedrogie.
5. Tusz 2000 Calorie Dramatic Volume, MAX FACTOR
Co tu dużo mówić- jest to już bodajże czwarte opakowanie tego tuszu i z pewnością nie ostatnie. Mój No.1 w dziedzinie mascar. Daje świetny efekt, a przy tym nie ma wad, poza tym, że na początku jest zbyt mokry, ale da się to przeczekać. Choć często goszczą u mnie różne tusze do rzęs, tylko temu "ufam" w 100% !

WŁOSY

1. Serum termoochronne, MARION
Produkt ten trafił do mnie przypadkiem- wraz z pudełkiem Shiny. Sama pewnie bym go nie kupiła, bo nie przepadam za produktami tej marki, a po drugie za bardzo nie wierzę w działanie tego typu specyfików. Jednak postanowiłam, że je wypróbuję i ... pokochałam je! Stosuję je przed prostowaniem włosów (nie robię tego często) i mogę stwierdzić, iż faktycznie ono działa. Nie dość, że chroni włosy, to jeszcze je dyscyplinuje, a przy tym nie obciąża, jest wydajne i niewiele kosztuje- ok. 7zł.
2. Balsam Marokański, PLANETA ORGANICA
Moja przygoda z tym produktem nie od razu zapowiadała miłość. Kupiłam go w 2013, pod wpływem wielu pozytywnych opinii. I co? I nic. Jakbym nie nałożyła nic na włosięta. W tym roku przypomniało mi się o nim, użyłam i popadłam w zachwyt nad moimi włosami. Błyszczące, skręt podkreślony (miałam wtedy dłuższe włosy i lubiłam, gdy się ładnie falowały), dociążone i wyglądające zdrowo. Zapach również zasługuje na uwagę, choć jest ciężkawy. Zastanawiam się, czemu nie od razu mi podpasował ten balsam i coś mi się wydaje, że lubi on po prostu działać na zadbanych włosach, bo gdy użyłam go po raz pierwszy dopiero zaczynałam "przygodę z dbaniem o włosy" i może dlatego wtedy nie widziałam efektów ... Nie wiem, ale nie ważne, teraz się uwielbiamy :)
3. Maska do włosów Anti-Age, ORGANIQUE
Najcudowniejsza, najwspanialsza, najukochańsza. Zachwyciła mnie od pierwszego użycia i zachwyt ten trwa nadal. Moje włosy ją pokochały, ja również. Portfel nieco mniej tę miłość popiera, ale warta jest swej ceny. Na pewno pojawi się jej recenzja.
4. Balsam myjący do włosów z betuliną, SYLVECO
Nie znalazł się produkt ów na zdjęciu,bo zużyłam go dość dawno i nie mam opakowania, ale  nie zapomniałam o nim wspomnieć, o nie nieee. Jak do tej pory, to jedyne myjadło do włosów, do którego powrócę. Jest fantastyczny, a jeśli chcecie wiedzieć więcej, to odsyłam do recenzji.

PAZNOKCIE

1. Top Coat, ALLEPAZNOKCIE
Jest niezastąpiony! Przedłuży trwałość każdego lakieru, świetnie nabłyszcza- pazurki wyglądają, jakby miały nałożoną hybrydę. Zdecydowanie przyspiesza schnięcie lakieru. Nie szkodzi paznokciom. Rewelacyjny produkt, bez którego nie wyobrażam sobie malowania paznokci.
2. Odżywka 8w1, EVELINE
Jedni ją kochają, inni nienawidzą, Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Uratowała moje pazurki nie raz i nie dwa- to już jej druga buteleczka, jaką posiadam. Używam jej także jako bazy pod lakier i w tej formie także sprawdza się bez zarzutu. Moje paznkociowe must have! 
* Miałam zamiar dodać w tej kategorii ulubione lakiery do paznokci, jednak zbyt dużo by ich się tu znalazło ;) a z drugiej strony, to w sumie żaden z ulubionych nie zachwycił mnie jakoś nadzwyczajnie. 

OK, jeśli chodzi o dzisiejszy wpis, to byłoby tyle, mam nadzieję, że udało Wam się dobrnąć do końca. Jednak na dniach spodziewajcie się drugiej części ulubieńców, gdzie przedstawię takie kategorie, jak: pielęgnacja twarzy, produkty uniwersalne i umilacze.

Znacie któregoś z moich ulubieńców?
Może jest on i Waszym hitem? A może wręcz przeciwnie?
Któryś z tych produktów zaciekawił Was szczególnie?
A może zechcecie się podzielić swoimi ulubieńcami?

12/23/2014

Oh, my ... GOSH!

Witajcie Kochani!

Świąteczny nastrój otacza nas zewsząd, ale ja pozwolę sobie poświęcić chwilę na sprawy przyziemne. Dziś bez dłuższego wstępu, wszak ciasta same się nie zrobią ;) zapraszam Was na recenzję pogrubiającego tuszu do rzęs- Gosh Serious Volume Mascara, który przywędrował do mnie z Bodyland.
Opakowanie (8ml) prezentuje się całkiem elegancko i profesjonalnie.
Tusz przybył do mnie zabezpieczony folijką, więc kupując w drogerii internetowej Bodyland mam pewność, że nikt przed mną nie otwierał produktu i jest on świeży.
Szczoteczka silikonowa, jest odpowiednich rozmiarów, więc łatwo się nią operuje i dociera do wszystkich rzęsek ;)
Moja opinia:

- konsystencja tuszu jest odpowiednia od samego początku, nie jest on zbyt "mokry", jak zdarza się to niektórym mascarom, co sprawia, że po otwarciu muszę je trochę"wietrzyć", by zgęstniały
- tusz ma ładny głęboki czarny kolor
- ładnie wydłuża rzęsy oraz pogrubia je
- nie odbija się na powiekach i nie osypuje w ciągu dnia- jest bardzo trwały
- przy pierwszej warstwie ładnie rozdziela rzęsy, przy drugiej zdarza mu się je delikatnie sklejać;/
- nie podrażnia oczu i nie przyczynia się do ich łzawienia

Mascara ta przypadła mi do gustu, w rankingu ulubionych tuszy znalazło by się dla niej miejsce, choć nie byłby to z pewnością najwyższy stopień podium. Owszem, czasami zdarza się, że sklei lekko rzęsy, ale gdy się postaram efekt ten nie pojawia się, gorzej, gdy mi się spieszy.. ;)  Ładnie prezentuje się już przy jednej warstwie, która moim zdaniem jest wystarczająca do makijażu dziennego. Generalnie mascara jest OK, choć ideałem nie jest.

Efekty:
Brak tuszu
Jedna warstwa tuszu
Dwie warstwy

Cena: 44,95 zł
Dostępność: Bodyland

Znacie tę mascarę?
Jak Wam się podoba efekt?
A może używałyście innych tuszy z Gosh-a? 

                                                                                      
Kochani, jutro zapewne nie znajdę czasu, dlatego chciałabym Wam dziś złożyć świąteczne życzenia. Niech te Święta będą pełne radości, miłości i nadziei na lepsze jutro. Spędźcie je w rodzinnym gronie, w spokoju i serdecznej atmosferze. A co najważniejsze- życzę Wam dużo, dużo zdrowia! I doceniajcie swoich bliskich.
Wesołych Świąt Kochani Czytelnicy! :*

12/18/2014

Czerwień i złoto- kolory Świąt na pazurkach :)

Witajcie ! :)

Czerwień to moja ulubiona barwa, jeśli chodzi o lakiery do paznokci. W swej kolekcji mam zdecydowanie najwięcej lakierów właśnie w tym kolorze. Pasuje do wszystkiego i o każdej porze roku. Dlatego bardzo ucieszyłam się, gdy na ostatnim spotkaniu blogerek, trafił mi się czerwony lakier od Paese :)
Jest to już trzeci lakier z serii long lasting, jaki mam w swej kolekcji.
Numerek tego koloru to 114.
Lakier ma standardową konsystencję, nie jest za rzadki, by wylewać się na skórki, ani też zbyt gęsty- zatem nie smuży. Odpowiednie krycie uzyskuję przy dwóch warstwach (tak też jest na zdjęciach). Schnie całkiem szybko, obydwie warstwy. Utrzymuje się na pazurkach ok. 3 dni, chyba, że zastosuję top coat, wtedy dłużej. Gdy myję naczynia, robię ręczne pranie itp. to wtedy osiągam efekt trzech dni z top coatem, co dla mnie jest i tak satysfakcjonujące. Nie odbarwia płytki paznokcia. 
A jego prezentację na pazurkach zobaczyć możecie w połączeniu ze złotym lakierem piaskowym. Czerwień i złoto ładnie ze sobą współgrają i są to kolory iście świąteczne, więc teraz szczególnie pasują :)

Lubicie czerwień na pazurkach?
Macie jakiś lakier z tej serii Paese? Co o nich sądzicie?

12/16/2014

Turban termalny, czyli o wynalazku stworzonym dla włosomaniaczek i nie tylko ;)

Hejka! :)

Nie od dziś wiadomo, że włosy lepiej chłoną maski, oleje, czy odżywki pod wpływem ciepła, które powoduje, że ich łuski się otwierają, dzięki czemu specyfiki włosowe mogą wniknąć wgłąb włosa. Sposoby na dostarczenie ciepła bywają różne- siedzenie przy kaloryferze, ciepłe powietrze suszarki, choć to trochę zabiera nam czas (którego, notabene i tak mamy przecież za mało). Dlatego Hair Spa przybywa do nas z produktem, który z pewnością ułatwi pielęgnację włosów. Oto przed Wami Jego Niebieskość ... Turban Termalny!
Gadżet ów jest niezwykle prosty w obsłudze.

Instrukcja podgrzewania wkładów

1. Wkłady żelowe podgrzać w wodzie w temperaturze ok. 80 'C maksymalnie 10 min
2. Po upływie tego czasu wyjąć wkłady i umieścić w kieszonkach turbanu
3. Upewnij się że wkłady są ułożone płasko w każdej z kieszonek
4. Zamknij kieszonki rzepami

Wkłady żelowe umieszcza się w takich oto kieszonkach,
których jest trzy-dwie mniejsze i jedna większa.
Zapinane są one na rzep, więc nie ma obaw, że wkład wyleci.
Na głowie jest bardzo stabilny, nie spada, a jego obwód można regulować za pomocą rzepu. Na pewno jest to lepsze rozwiązanie niż owinięcie głowy ręcznikiem.
Turban umieszcza się nie bezpośredni na włosy, a na foliowy czepek (który także jest w zestawie). Pozwala to dłużej zachować go w czystości, ale też nie powoduje, że część maski wsiąknie w niego, a nie we włosy. Ciepło utrzymuje dość długo. Czasami nawet, jak zdejmę go, by spłukać maskę to przechwyca go mój Mężuś, który twierdzi, że fajnie grzeje głowę :P No można i tak ...
Dzięki temu, że oleje i maski będąc na włosach mają dostarczane ciepło, lepiej wnikają w strukturę włosa. Sprawia to, że mogę użyć mniejszą ilość produktu, a także trzymać go na głowie krócej. Maski i oleju nie muszę już podgrzewać na włosach w inny sposób, więc mam wolne ręce, także pielęgnacja włosów nie zabiera mi już tyle czasu, co wcześniej.
Jeśli chodzi o jakość owego turbanu to jest na najwyższym poziomie. Mam go już od przeszło dwóch miesięcy, więc trochę już ze mną przeszedł (używany przeważnie 3 razy w tyg.). Wkłady żelowe się nie rozwaliły, trzymają temperaturę cały czas tak samo, nie zużyły się. Turban jest po kilku praniach i nadal zachował swój fason. Wiadomo, jest to polski produkt, a nie jakaś chińszczyzna, która rozleci się po dwóch użyciach, więc jego jakość powinna być bez zastrzeżeń i tak jest.
I jeszcze dodam tylko, że gdybym nie miała tego turbanu, to bardzo bym się ucieszyła, gdyby ktoś podarował mi go pod choinkę ;) Uważam, że to naprawdę świetny pomysł na prezent, a co ważne- niebanalny. Więc jeśli Wasza siostra, koleżanka, mama, dziewczyna, czy żona, choć trochę interesują się pielęgnacją włosów (nie muszą być od razu włosomaniaczkami) to myślę, że taki prezent sprawi im radość.

Kupić go można na stronie producenta: Hair Spa
Cena: 90zł

I jak Wam się widzi taki gadżet?
A może go posiadacie?

12/14/2014

Czy podkład LUMENE skradł moje serce?

Witajcie! :)

Od kiedy poznałam minerałki i się w nich zakochałam, byłam pewna, że nie wrócę już do "tradycyjnych" płynnych podkładów. Ale jednak, za sprawą BodyLand, zagościł u mnie tego typu podkład. Mowa będzie o Lumene Blur, wygładzającym podkładzie nawilżającym. Jakie są moje wrażenia po romansie z nim? Czy jest godzien by rywalizować z podkładem mineralnym? Tego wszystkiego dowiecie się z tej notki, zapraszam!

Podkład mieści się w tubce o pojemności 30ml, zakręcanej. Łatwo wydobyć go do ostatniej kropli, bo nie będzie problemu z rozcięciem opakowania i zebraniem podkładu ze ścianek. Nic się nie zmarnuje ;)
Podoba mi się "dzióbek", przez który wydobywa się podkład, jest wąski i wydłużony, dlatego łatwo zadbać o jego czystość, opakowanie nie jest całe ubrudzone po kilku użyciach.
Od producenta uzyskamy takie informacje:
Kolor, który posiadam to 2 soft honey, który prezentuje się tak oto:
Kółeczkiem zaznaczyłam miejsce, gdzie rozprowadzony został podkład.

Moja opinia:

 

Podkład ma bardzo lekką konsystencję, przyznam że byłam nią zaskoczona. Jest taki wilgotny, ale nie rzadki, ciężko mi to wyjaśnić, bo nie mam go nawet do czego porównać. Świetnie się dzięki temu rozprowadza na twarzy, doskonale stapia się ze skórą. Niewielka ilość wystarcza by osiągnąć ładny rezultat, co sprawia, że podkład ten jest wydajny. Efekt, jaki uzyskuję na buzi, to pół- mat, buzia nie jest idealnie matowa (a przyznam, że nie lubię takiego efektu, bo twarz wygląda wtedy na zmęczoną), ale też nie świeci się jak radioaktywna ;) jest na prawdę ok- twarz prezentuje się zdrowo i promiennie i ja osobiście nie używam pudru przy tym podkładzie, bo on sam mi w zupełności wystarcza. Kolejny plus za krycie- mam nieco problematyczną cerę i chcę co nieco ukryć, a podkład ten spełnia moje oczekiwania w tej kwestii. Obywam się nawet bez korektora, a niedoskonałości stają się dużo mniej widoczne. Krycie może jest nieco słabsze niż np. w przypadku Revlonu CS (którego onegdaj bardzo kochałam, ale zmasakrował mi twarz), ale podkład Lumene nie wygląda na twarzy sztucznie (jak wspomniany R). Utrzymuje się na buzi cały dzień, bez "wspomagaczy"- baz czy fixerów. Ładnie współgra z różem, czy bronzerem. Nie podkreśla suchych skórek i nie powoduje zapychania, a dodatkowo zawiera filtr SPF 15. Nie zauważyłam jednak, by nawilżał. Na prawdę nie mogę mu nic zarzucić i chętnie do niego powrócę, ale chyba zdecyduję się na jaśniejszy odcień.
Jak wypada w porównaniu do mierałków? Jest w stanie im dorównać! Choć jedyne czego mu brakuje w stosunku do podkładów mineralnych, to domniemane właściwości lecznicze (podobno podkłady mineralne korzystnie wpływają na stan cery, aczkolwiek ja tego nie dostrzegłam). Ale jest też coś, w czym jest lepszy od podkładów mineralnych- szybciej się go aplikuje :)
Cena: 59,99zł
Dostępność: BodyLand

A tu możecie go zobaczyć w całej okazałości na twarz- po kilku godzinach od nałożenia, w blasku fleszy ;) Zdjęcie zrobione przez Kasię :)

Znacie ten podkład?
Jacy są Wasi ulubieńcy w tej dziedzinie?

12/11/2014

Prezenty Mikołajkowo- spotkaniowe :)

Hej Skarby Kochane! :)

Mam dziś bardzo, bardzo dobry humor i nie omieszkam się Wam pochwalić, co jest tego powodem :D Otóż, dziś odebrałam decyzję, iż przyznano mi stypendium rektorskie, hurra! Nie mam jednak zamiaru przepierdzielić tej kasy na kosmetyki i inne pierdoły, gdyż przyda się na pewno na budowę domu. Co prawda nie jest to jakaś kosmiczna suma, ale każdy pieniądz się liczy :)

No, to jak już się pochwaliłam, to ... chwalę się dalej ! 
Przyszedł czas, aby pokazać Wam co dostałam od PRAWDZIWEGO blogowego MIKOŁAJA na sobotnim spotkaniu oraz o jakie upominki postarały się Organizatorki owego wydarzenia.

To tak, na spotkanie, jak już ostatnio Wam opowiadałam w relacji, każda z nas miała przygotować prezencik dla wylosowanej osoby. Mam nadzieję, że Osoba, która dostała go ode mnie jest zadowolona :) Ja dostałam wspaniały prezent od swojego Mikołaja (dziękuję po raz milionowy!) i jak najbardziej trafiony! Pomadką nie mogę się nacieszyć (a pisałam niedawno ich recenzję i wspominałam, że chcę więcej- nie sądziłam, że moje marzenie tak szybko się spełni!). Zestaw tych pachnących dobroci także bardzo mnie ucieszył. Kocham Cię Mikołaju, Ty wiesz! :*
Pięknie zapakowane:
I wspaniała zawartość :)
Nie mam pojęcia, jakim cudem czekoladzie udało się dotrwać do cyknięcia foty ;)

 

A teraz czas na upominki od sponsorów.


Eveline
 Eurofashion
Paese
Miraculum & Hean
Mariza
Buteleczki tych żeli są mega-słit :P
Verona
Plazanet
SheFoot & Dr.Organic & Neicha
Graw-net & Dr.Marcus & Pumice & Miraculum (jeszcze raz, bo nie wiedziałam, że ta jedwabna apaszka jest od nich :P)
 oraz SPN Nails

I to by było na tyle :) Fajnie się składa, bo nie miałam okazji używać praktycznie żadnego z tych cudeniek (poza lakierem Paese, ale mam inne kolory i bardzo te lakiery lubię). 
Dziękuję za świetne upominki- sponsorom i Organizatorkom :*

O czym chcecie poczytać w pierwsze kolejności?
Coś Was szczególnie zaciekawiło/ spodobało się?