1/31/2014

Syczniowe podsumowanie zdjęciowe :)

Hej Kochani! :)

Z racji, że dziś ostatni dzień stycznia, na blogach dominują posty denkowe oraz podsumowujące miesiąc i na taki właśnie Was zapraszam. Mam nadzieję, że jeszcze Wam się one nie znudziły i chętnie przejrzycie, co tam u mnie w styczniu się działo :) Niektóre z poniższych zdjęć mogliście już widzieć na moim FP.
Zapraszam do mojego małego świata! ;))

1. i 2. - sylwestrowe żarełko (tak wiem, to jeszcze grudzień, ale dojadaliśmy w Nowy Rok)
3. Pierwszy zakup kosmetyczny tego roku :)

1. Makaron ze szpinakiem i serem- mniaaam! 2. Styczniowe niebo- widok z okna 3. Cudo na"niespodzianki" na twarzy
1. Kontynuacja współpracy z Fitomed 2. Fryteczki i sałatka- niezdrowo i zdrowo, więc bilans na 0
3. Piwko czekoladowe- całkiem niezłe ;)
1. Nauka angielskiego, efekt: 5.0! 2. Moje małe cudeńko 3. Jak w każda zimę- poluję aparatem na sikorki
1. Dendrobium tak pięknie kwitnie 2. Imieninki, dziękuję K! :* 3. A to niemięsny jeż- makaron z brokułami i serkiem
1. Nowości od YankeeStore 2. Pizza na kolację zawsze spoko 3. A to moja kocia rodzina :* tak, dobrze liczycie: 5
Oprócz tego w styczniu miały miejsce dwie ważne rzeczy dotyczące bloga:

Dziękuję, dziękuję, dziękuję! :*

To tyle, jeśli chodzi o styczeń.
A Wam jak minął pierwszy miesiąc roku 2014? :)
Buziaki! :*

1/29/2014

Arganowa przygoda ...

Witajcie! ;)

Dziś nadszedł czas, abym podzieliła się z Wami moją opinią na temat kosmetyków do pielęgnacji ciała z serii ARGAN, marki Cece of Sweden. Rzecz tyczy się żelu pod prysznic oraz masła do ciała.
Opakowania produktów wyglądają bardzo ładnie i elegancko, co z resztą same stwierdziłyście pod postem, w którym pokazywałam te produkty. No dobrze, wizualnie jest pięknie, a jak się sprawdziły się podczas użytkowania? Zapraszam na recenzję! :)

Zacznę od produktu, który jest podstawą codziennej pielęgnacji ciała- żelu pod prysznic.
Żel umieszczony jest w tubce o pojemności 250ml, zamykanej na "klik", wykonanej z miękkiego plastiku. Na początku miałam trudności z otwieraniem jej, jednak z czasem się "wyrobiła" i jest ok. Mimo że opakowanie nie wyślizguje się z rąk podczas użytkowania, to jednak wolałabym gdyby było wygodniejsze w użytkowaniu- np. z pompką.
Pierwsza sprawa to zapach! - jest wyjątkowy, mi przypomina jakieś eleganckie, ciężkawe perfumy, zdecydowane odbiega od zapachów popularnych dla żelu pod prysznic, a więc owocowych, słodkich i orzeźwiających. Jest specyficzny i nie twierdzę, że spodoba się każdemu, ale ja go uwielbiam! I cieszy mnie bardzo, że długo utrzymuje się na skórze, a także w łazience :D  Żel nie jest zbyt gęsty, ani za rzadki, ma odpowiednią konsystencję. Dobrze się pieni, więc jest wydajny i dobrze myje- spełnia swe zadanie. Ponadto żel nie wysusza skóry, a wręcz delikatnie ją nawilża. Po użyciu jest mięciutka, pachnąca i przyjemna w dotyku. Nie wymaga nałożenia balsamu, czy innego nawilżacza, aczkolwiek nie wiem jakby sprawa się miała, gdyby się jej nie nawilżało przez długi czas. Jednorazowe wybryki z zastosowaniem samego żelu- dozwolone :)
Ja jestem z tego produktu bardzo zadowolona, spełnia swoje zadanie jak należy. Jedynie co bym zmieniła to opakowanie, jest eleganckie, ale mogłoby być bardziej wygodne.

Kolejny produkt to masło do ciała.
Umieszczone jest w plastikowym zakręcanym słoiczku, o pojemności 250ml. Masełko wydobędziemy z opakowania do ostatniego grama ;)
Oprócz nakrętki na słoiczku, pod spodem znajduje się jeszcze dodatkowe plastikowe wieczko.
Masełko ma jasnobeżową barwę.
Produkt ma gęstą, zbitą konsystencję, jak na masło przystało. Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze, jest wydajne. Wchłania się bardzo szybko, na skórze pozostawia delikatną, przyjemną w dotyku warstewkę. Nie wiem jak Wy, ale ja zapach produktów do typu: mleczko, balsam, krem, czy masło do ciała stawiam na drugim miejscu, zaraz po nawilżaniu. Zapach masełka, troszkę różni się od zapachu żelu z tej serii- jest słodki, intensywny- baaardzo długo utrzymuje się na skórze. Podołał moim oczekiwaniom w 100% ;) A działanie- rewelacja! To masełko nawilża perfekcyjnie. Nie mam potrzeby, żeby używać go dwa razy dziennie, posmarowanie się nim na wieczór wystarcza mi spokojnie. Czasem nawet robiłam przerwę jednodniową (w celu sprawdzenia jak spisze się sam żel) i przesuszu na skórze nie było. Zimą, wiadomo, nasza skóra potrzebuje szczególnego nawilżenia- na dworku mróz, w domu kaloryfery na full- skórze to nie służy. Masło to świetnie sobie poradziło z długotrwałym nawilżeniem skóry. Przy dłużysz stosowaniu, nawet po basenie nie miałam na nogach białej z przesuszenia skóry- szok! Masełko zasługuje na jak najwyższą notę.

Kochani, jak już Wam kiedyś wspominałam, produkty te otrzymałam w ramach współpracy z marką Cece of Sweden. Nie wpłynęło to w żadnym wypadku na rzetelność mojej recenzji.

I wkurza mnie gadanie, że jak produkt jest ze współpracy, a jego recenzja ukazuje go w samych superlatywach, to jest nierzetelna. Nie będę wymyślać wad, których nie ma, no sorry... Osoby, które tak twierdzą może same naciągają swoje recenzje i mierzą innych swoją miarą, hmmm? Nie wnikam, nie mój cyrk i nie moje małpki ;)

Znacie te produkty? :)
Pozdrawiam! :*

1/27/2014

Pilomax-owa regeneracja do włosów jasnych- recenzja gościnna.

Heeeej! :))

Dziś mam dla Was coś, czego jeszcze na mym blogu nie było, a mianowicie recenzję gościnną :) Owym gościem recenzującym jest Madzia- moja koleżanka ze studiów. Stwierdziłam, że będzie ona najbardziej adekwatną osobą do przetestowania zestawu regenerującego Laboratorium Pilomax do włosów jasnych, który to otrzymałam na spotkaniu blogerek. Dlaczego Magda? Po pierwsze, jak wiecie (bądź też nie), moje włosy są ciemne. A po drugie, swego czasu, ma zacna koleżanka farbowała włosy co tydzień (!), teraz się trochę opamiętała, ale i tak bije rekordy wśród moich znajomych. Stwierdziłam więc, że regeneracja przyda się jej włosom i tak oto, stała się ma koleżanka właścicielką tego oto zestawu:
W jego skład wchodzą: szampon, maska oraz odżywka bez spłukiwania- 3 kroki.
Na początek uraczę Was "kilkoma" zdjęciami ;) (powiększamy klikając w nie)
Opinia Madzi:
"Stosowałam szampon maskę i psikacz ok. 2tygodni (codziennie). Pierwsze skojarzenie dotyczące zapachu szamponu jakie miałam to najtańszy szampon pokrzywowy jaki można kupić w sklepie. Całkiem dobrze się pieni i nie potrzeba nakładać go dużo: po kuracji zostało mi ok. pół opakowania. Jakież było moje zaskoczenie kiedy umyłam nim włosy: wołałam o pomstę do nieba, bo myślałam że nigdy w życiu ich nie rozczesze. No ale spłukałam nałożyłam maskę i było tylko lepiej. Maska ma konsystencje maści z witamina a lub wazeliny i bardzo przyjemny lekko owocowy zapach. I już przy spłukiwaniu czułam, że włosy są dużo miększe niż po samym szamponie. Nałożyłam ręcznik, który po ok. 5minutach zdjęłam, rozczesałam włosy- bez większego kłopotu mimo że moje włosy z natury same się plączą i kudlą. Następnie użyłam sprayu- pachnie przewspaniale owocowo-kwiatowo. No i jak zwykle wysuszyłam włosy letnim powietrzem suszarki.
Oto moje obserwacje- włosy stały się bardzo podatne na układanie, ładnie lśniące i odżywione. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, iż blond nie żółkł jak po innych szamponach, włosy lśniły jakbym wysmarowała je nabłyszczaczem, a i ich wygląd i kondycja nieco się poprawiła ( myślę że po dłuższym stosowaniu efekt były znacznie lepszy). Tak jak wcześniej pisałam został mi jeszcze szampon i psikacz. Zmieniłam kolor włosów na jasny brąz i odkryłam kolejny świetny plus szamponu- otóż wypłukuje on z włosów resztki farby pozostałej po koloryzacji, a włosy od razu przestają być matowe. Psikacza też w dalszym ciągu stosuje, bo ładnie nabłyszcza włosy i powoduje że lepiej się układają.
W skali od 1-10 całą kuracje oceniłbym na 8,5 odejmując punkty za strach po pierwszym zastosowaniu szamponu (który nie znikał w trakcie używania i zawsze powodował lęk przed niemożnością włożenia we włosy grzebienia) oraz za niezbyt dobrą wydajność maski w stosunku do szamponu i spray'u."

To tyle w temacie.
Nie sądzicie, że Magda ma dar do recenzowania? :))

Znacie te produkty?

Buziaki! :*

1/24/2014

Lumpeksowe nowości :) vol. "któryś tam"

Witajcie! ;)

Dawno Wam nie pokazywałam swoich lumpeksowych zdobyczy, a wiem, że takie posty lubicie, więc dziś na takowy zapraszam.
Są to łupy z kilku wypadów, jakoś nigdy nie było ich aż tak wiele, żeby robić oddzielny post, ale teraz pokażę Wam wszystkie razem.

No to lecimy!

1. Komplet czapka i  dłuższe rękawiczki bez palców, 7.5zł
 2. Bokserka Nike, 8zł
3. Pasek, 4zł
4. Bransoletka- 4zł i komplet podkładek pod kubki- 2zł
5. Sukienka z bardzo cieplutkiego materiału (kupiłam ją już bardzo dawno, byłam w niej na spotkaniu w Warszawie, więc możecie ją kojarzyć), 16zł
6. Tunika, 14zł
7. Body, 6.5zł
8. Torebka, 8.5zł
Zobaczcie jak mi pasuje do kurtki! :D
Poza tym wyszperałam jeszcze rurki super skinny za 8zł- te które mam na sobie na powyższym zdjęciu oraz kilka fajnych ciuszków dla męża :D

I jak tam, wpadło Wam coś w oko z moich zdobyczy lumpeksowych? ;)
A u Was jak tam z wypadami do SH? Chodzicie, nie chodzicie?

Pozdrawiam! :))

1/23/2014

Wzmacniający szampon przeciw wypadaniu włosów, Equilibra

Heeeeejka! :))

Uuuuf, ale mnie tu dawno nie było, poprzedni post chyba został już wręcz pokryty kurzem, ale nadchodzę! Już prawie po sesji, zostało mi jeszcze zdać pracę zaliczeniową, poznać wyniki niektórych egzaminów i zaliczeń i pozbierać autografy wykładowców w indeksie, Ale uczyć się już RACZEJ nie będę musiała, bo wierzę, iż oceny, których jeszcze nie znam będą pozytywne ;)

To tyle byłoby tytułem wstępu.
Dziś przygotowałam recenzję wzmacniającego szamponu przeciw wypadaniu włosów marki Equilibra z serii tricologica. Z jednej strony pokładałam w nim spore zadzieje, ze względu na fakt, że maska z tej serii mnie oczarowała (recenzja). Ale z drugiej strony, czy szampon, który mamy na głowie zaledwie przez chwilę- spieniamy go, "myju, myju" i spłukujemy, może przez ten czas cokolwiek zdziałać?
Poniżej się wszystkiego dowiecie! :)
Szampon umieszczony jest w plastikowej butelce zamykanej na "klik" o pojemności 250ml.
Kilka słów producenta:
Skład długi, ale wydaje mi się, że przyjemny.
Moja opinia:
- pięknie pachnie- świeży zapach
- świetnie się pieni, dzięki czemu jest wydajny
- bardzo dobrze oczyszcza włosy, "aż skrzypią!"
- nie przyspiesza ich przetłuszczania
- włosy po umyciu nie puszą się, nawet gdy nie użyję odżywki/maski
- włosy nie są po nim tępe i suche, więc zaryzykowałabym stwierdzenie, że delikatnie je nawilża
No, a jak z tym wzmacnianiem włosów?
Przez pierwsze dwa tyg. stosowania efektów wzmocnienia nie dostrzegłam, widoczne były te wspomniane powyżej, ale są one jak wiadomo "doraźne". Jednak po ok 2 tyg. zaobserwowałam co raz mniej wypadających włosów- szczególnie podczas mycia, było ich mniej w odpływie prysznica. Również moja szczotka przestawała mieć w końcu więcej moich włosów niż własnych ząbków. Włosy zdecydowanie zostały wzmocnione, znacznie mniej się łamią. Na chwilę obecną, czyli po ok. 1,5 miesiąca używania szamponu 3 razy w tygodniu, wypadanie moich włosów zostało zredukowane do ok. 50% w porównaniu do stanu "przed". Dla mnie to na prawdę sporo.
Dodam jeszcze, że w tym czasie nie używałam żadnych wcierek, suplementów, czy nowości, które mogłyby mieć na to wpływ. Z całą pewnością to zasługa tego szamponu.

 DOSTĘPNOŚĆ:
Produkty Equilibra dostępne są w dobrych aptekach, sklepach zielarskich, zielarsko-medycznych, zielarsko-kosmetycznych, od niedawna linia do włosów wprowadzana została do drogerii Wispol oraz przez internet- apteki DOZ (doz.pl).
Punkty sprzedaży w Waszych miastach możecie znaleźć tu--> KLIK!
Polecam!- Rysiek Ż.
Znacie ten szampon? Lubicie?

Buziaki! :*

1/15/2014

Pachnący wieczór z YC :))

Witam Was Czytelnicy moi wspaniali! :)

Macie już dość recenzji wosków YC? Bo ja nie :P Dlatego dziś o nich napiszę.
A konkretnie o tych dwóch poniżej. Kontrastują one ze sobą nie tylko kolorystyką, ale też zapachem- jeden otulający, drugi orzeźwiający.
Zacznę od wosku z serii simply home- White linen &lace.
Delikatne i uwodzicielskie białe kwiaty, snujące swój zapach niczym delikatną koronkę, która otula i ukaja zmysły.
Zapach ten jest bardzo charakterystyczny. Wiecie z czym mi się kojarzy? Z moim ślubem :D Nie miałam wiązanki z lilii, ale w wazonach na stołach weselnych były one umieszczone, a po weselu zabrałam je do domu i pachniało nimi od samego progu! I tak właśnie w odczuciu mego nosa pachnie ten wosk- liliami. Raczej średnio nadaje się do palenia wciągu dnia, ale na wieczór- jest idealny (zwłaszcza na romantyczny wieczór) ;) Nie jest to zapach ani słodki, ani też rześki... Delikatny i przy dłuższym paleniu trochę "usypiający" :P Raczej nie powinien budzić skrajnych emocji, bo u mnie w domu nikt na niego nie narzeka :)
Do kupienia na YankeeStore.pl

Drugi wosk, o którym napiszę to Pink Dragon Fruit.
Pink Dragon Fruit (Smoczy owoc)- Soczysty, słodki, a jednak z pewną nutą rześkości. Egzotyczny owoc czerwonej pitaji zniewala zapachem i pozwala rozkoszować się swoją słodyczą.
Zapach ten kojarzy mi się z latem! Choć też przywodzi na myśl sklep, a w nim półkę ze świeżymi pachnącymi owocami. Jest słodki, ale nie nachalny, nie dusi i nie mdli. Co go wyróżnia spośród innych słodkich zapachów- rześkość! Zapach jest baaardzo intensywny, szybko się rozprzestrzenia, a niewiele wosku trzeba, by wypełnić nim pomieszczenie. Na poprawę humoru w ponure dni, jak te obecnie- doskonały. Chyba smoczy owoc ma coś wspólnego ze słodkimi cytrusami, bo tak właśnie pachnie :) Bardzo przypadł do mojego zapachowego gustu i z pewnością jeszcze u mnie zagości.
Obecnie na stronie YankeeStore.pl zapach ten jest zapachem miesiąca, w związku z tym można go zakupić 25% taniej, a więc za cenę 4,5zł.

                                             
Kochani, wybaczcie, że ostatnio do Was nie zaglądam, ale... SESJA :( Muszę trochę przysiąść nad książkami, poogarniać wszystko, by móc niebawem cieszyć się w spokoju feriami ;) Trochę też zaniedbuję swojego bloga, ale niebawem wszystko się ustabilizuje i powrócę :)
Aaaa odesłałam lampę na gwarancji, no i czekam na wieści od sprzedawcy, co tam z nią się wydarzyło i jakie są rokowania ;) Powiem Wam, że do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja. Miałam ją krótko, bo zaledwie miesiąc i teraz jak przyjdzie mi robić zdjęcia przy świetle naturalnym, które jest beznadziejne lub z lampą błyskową, to mnie coś trafia. No, ale cóż jakie są o są, mam nadzieję, że niebawem wszystko wróci do normy.

I to by było tyle na dziś! :)
Znacie te zapachy? Lubicie?

Pozdrawiam! :*