2/28/2013

Prezenciki i zakuposzki ;)

Hej ! :))
Witam Was pourodzinowo :) Już jestem hot 22-latką :) Aleee, to tylko liczby, ja się czuję na 18 , a wyglądam jeszcze młodziej! :D
Dziękuję serdecznie za wszystkie życzenia :*
To może trochę się pochwalę :)

Do mojego Narzeczonego wreszcie dotarło żeby nie kupował mi ciętych kwiatów :) 
Tak! Jestem Kobietą i nie lubię dostawać kwiatów! Już tyle mam od niego nasuszonych róż, że nie mam gdzie ich umiejscawiać - nie wierzę w przesąd, że susząc kwiaty zasuszy się miłość- naszej miłości nawet wiatr pustynny nie zasuszy :P
Zatem zamiast bukietu, który byłby marnotrawstwem roślin i pieniędzy, dostałam kwiatuszek doniczkowy w ślicznej filiżankowej donicy, kolorystycznie pasującej do ścian mego pokoju :) 

Lubię dostawać prezenty praktyczne i zazwyczaj sama sobie wybieram co to ma być :)Wtedy na bank będę zadowolona z prezentu :) A co sobie zażyczyłam w tym roku? A ooo:))

Ale będzie poczytania :))
Nikonek ma nowe mieszkanko i kartę pamięci- wreszcie nie będę 5 razy na dzień zgrywać zdjęć :P

A sama sprezentowałam sobie taką oto paczkę:
W Atlantic-u była promocja przy zakupie trzech rzeczy trzecia za jeden grosz, a do tego za zakupy powyżej 100zł przesyłka gratis, więc nie omieszkałam skorzystać :) A kupiłam:
Strój kąpielowy i dwa staniki, zapłaciłam razem 139.99 zł :)

Torcik urodzinowy będzie w sobotę :) Wtedy mój brat zjeżdża do domu na weekend, więc tez niech by sobie pojadł :P Tym bardziej, że ma dla mnie jakąś niespodziankę ^^ 

I to na razie byłoby na tyle, może wieczorem pojawi się jakiś konkretny post :)
Buziaczki :*:*

2/26/2013

Welcome to Paris :)

 Witam ponownie :)

Dzięki uprzejmości Pani Ewy- przedstawicielki internetowej herbaciarni Paris, otrzymałam do testów kilka herbatek i ziół:

W dzisiejszym poście odniosę się do herbat zielonych. 

Zieloną herbatę zaczęto spożywać w Chinach ok. 4000 lat temu. Stanowiła ona na Wschodzie tradycyjne lekarstwo. Stosowano ją przy większości dolegliwości, a także przy tamowaniu krwawienia, kontroli temperatury ciała i wspomaganiu trawienia. Szacuje się, że klasycznie zaparzona zielona herbata zawiera dwu- lub trzykrotnie mniej kofeiny niż przeciętnie zaparzona kawa.
ZALETY ZIELONEJ HERBATY
Ma zbawienny wpływ na ludzki organizm. Japońscy naukowcy twierdzą nawet, że w piciu tego napoju tkwi tajemnica długowieczności. Zielona herbata:
  • spowalnia procesy starzenia
  • w zależności od sposobu parzenia działa pobudzająco lub relaksująco
  • jest najbogatszym źródłem fluoru ze wszystkich pokarmów, wzmacnia zęby i kości, chroni przed próchnicą
  • przyspiesza i ułatwia trawienie
IDEALNY NAPAR
Aby herbata działała pobudzająco, listki zalewamy gorącą (nie wrzącą) wodą o temperaturze ok. 8 st. C i zaparzamy 2-3 minuty. Jeśli napar ma nas odprężyć, ukoić skołatane nerwy parzymy go dłużej (3-8 minut). Nie należy parzyć zielonej herbaty zbyt długo, ponieważ będzie miała gorzki smak. Możliwe jest dwu-, a nawet trzykrotne zaparzanie tych samych liści. Z każdym razem napar będzie smakował inaczej.
Powyższy tekst pochodzi z archiwalnego numeru 'Przyjaciółki'

Ja miałam przyjemność zapoznać się ze smakiem dwóch zielonych herbat pochodzących z herbaciarni Paris, a mianowicie:
 
Sencha Żurawina z Różą
Niepowtarzalny smak świeżej żurawiny w połączeniu z pączkami róż i słodkiej maliny na bazie doskonałej Senchy. Na tle zielonego, wysuszonego liścia pięknie prezentują się dodatki. Tworzą one razem uroczą kompozycję, nawet dla najbardziej wykwintnych smakoszy herbaty. W trakcie parzenia, owoc żurawiny nadaje herbacie lekkiego koloru borda. Z kolei róża uwalnia czarującą woń. To istna rozkosz dla naszego podniebienia. Składniki: zielona herbata, różowe płatki róży, kawałki malin, plastry żurawiny.
  Sencha&Truskawka
 Co roku z utęsknieniem czekamy na nadejście lata, a wraz z nim na pierwsze owoce pachnących truskawek. Owa kompozycja jest orzeźwiającym połączenie świeżej, zielonej herbaty i aromatycznych jagódek truskawkowych skąpanych w barwach letnich kwiatów, którą możemy cieszyć się przez cały rok. Popijając napar w zimowe popołudnia mamy wrażenie przeniesienia się do krainy wiecznego słońca. Susz herbaciany jest żywym odbiciem ogrodu. Kolorowe kwiaty róży i malwy na tle zielonej trawy, która kryje w sobie soczyste truskawki pełne słodyczy. Ta herbata jest po prostu cudowna! Składniki: zielona herbata (89%), kawałki truskawek, pączki róży, kwiaty malwy i płatków słonecznika.

Obie herbatki wywarły dobre wrażenie na moim zmyśle węchu i kubkach smakowych. Są bardzo pachnące! A przy tym wybornie smakują- smak jest intensywny, jednakże naturalny- nie jakoś sztucznie napędzany. Jako wielbicielka herbaciana i maniaczka herbat smakowych, oceniam je na 5! Ciężko mi powiedzieć, która z nich jest lepsza obie mają swój urok zamknięty w wyjątkowym smaku. 

A z ofertą internetowej herbaciarni Paris możecie zapoznać się tu---> [KLIK]
 Lubicie zieloną herbatę?
Ja muszę przyznać, że jest to mój ulubiony rodzaj herbat, ale najlepiej, gdy jest zielona smakowa *.* 

Moja pierwsza w życiu baza pod cienie.

Hej, cześć :)

Dziś opowiem Wam o mojej pierwszej w życiu bazie pod cienie, bo chociaż swoje latka mam, to dopiero niedawno produkt ten trafił w moje rączki ;) A to za sprawą Drogerii Pokusa.
Baza pod cienie, którą posiadam jest produktem firmy Ingrid cosmetics.
Opakowanie- okrągłe, zakręcane, przypomina mini krem, zawiera 6,5 g bazy. Umieszczone jest w kartonowym pudełeczku:
 Baza pod cienie dzięki lekkiej, kremowej konsystencji umożliwia równomierną, delikatną aplikację. Olej z oliwek zapewnia nawilżenie, zaś witamina E znana z przeciwstarzeniowych właściwości doskonale wpływa na kondycję skóry. Kolory stają się bardziej nasycone, cienie nie zbierają się w załamaniu powiek, zaś efekt spektakularnego makijażu utrzymuje się przez wiele godzin. 
Kolor bazy może wydawać się zbyt ciemny dla bladolicych, a za jasny dla osób z ciemną karnacją, jednak, po nałożeniu na powieki, baza staje się transparentna.
Mimo zbitej konsystencji, nie ma problemu z nałożeniem bazy i jej równomiernym rozprowadzeniem. Już niewielka ilość wystarczy, aby pokryć powiekę, dzięki czemu baza jest wydajna.
Podoba mi się fakt, iż owa baza podbija kolor cienia nałożonego na nią- cienie mają głębszy, intensywniejszy kolor, co dostrzec możemy na poniższym zdjęciu, przy czym zaznaczę, że na żywo różnica była bardziej widoczna i nie tylko w przypadku tego cienia, który widać na zdjęciu, ale też innych.
Jednakże jak wiadomo głównym zadaniem bazy jest przedłużenie trwałości cienia na powiece. Jak Ingrid sobie z tym poradziła? Znakomicie! W zależności od cieni różnych firm, które same w sobie mają określoną trwałość na powiece, baza przedłużyła im żywotność do kilku godzin, dodatkowo zapobiegając ich zbieraniu się w załamaniu powiek.
Produkt nie uczulił mnie, ani tez nie podrażnił moich oczu i okolic.
Generalnie jestem bardzo zadowolona z tej bazy, jak już wspomniałam jest to mój pierwszy produkt tego typu, ale wywarł na mnie pozytywne wrażenie i chyba, gdy go skończę (choć z jego wydajnością nie wiem kiedy to nastąpi) nie będę szukała jego następcy tylko pozostanę przy tej bazie.
Dostępność- na pewno Drogeria Pokusa, gdzie bazę dostać możemy w cenie 7.99 zł.

Zachęcam do zapoznania się z asortymentem Drogerii, gdzie oprócz tej bazy znaleźć możecie wiele innych markowych kosmetyków w fantastycznych cenach! [KLIK]
Fakt, iż otrzymałam produkt za darmo w ramach współpracy, nie wpłynął na moja opinię o nim.

A Wy moje drogie, używacie bazy pod cienie? Macie swojego ulubieńca? :)

Muszę Wam powiedzieć, że po wczorajszym zabiegu nadal nie odczuwam bólu, ani nie jestem spuchnięta! ;o szoook! wszyscy moi znajomi, którzy mieli usuwane ósemki mieli tydzień wyjęty z życiorysu! Oby u mnie nic sie nie zmieniło ;)

Ściskam Was mocnooo! :* :* :*

2/25/2013

Dlaczego mężczyźni kochają zołzy :)

Cześć!
Dziś poznacie moją opinię na temat książki 'Dlaczego mężczyźni kochają zołzy', bestselleru autorstwa Sherry Argov. Książka ta ma tyle zwolenników co i przeciwników. Dla jednych napisane są tam totalne głupoty, dla innych oczywiste oczywistości, a jeszcze innym książka ta otwiera nowy rozdział w życiu. Chcecie wiedzieć którą grupę wsparła moja osobistość? :P
Książka 222 stronicowa, format trochę mniejszy od a5, pasujący do torebki, toteż nie było problemu z przemyceniem jej na wykłady, ukryciem za notatnikiem i tajnym czytaniem ;)

Na początek wyjaśnijmy intrygujące słowo- zołza. Nie jest to, wbrew wszelkim skojarzeniom, wredny babsztyl poświęcający swą egzystencję na uprzykrzaniu życia innym. W moim odczuciu, zołza, o której mowa w książce jest energiczną, pewną siebie kobitką, która wie czego chce i jest świadoma swojej wartości. Jest osobą sympatyczną, o życzliwym uosobieniu, dopóki ktoś nie zajdzie jej za skórę- wtedy kulturalnie i z kobiecą klasą 'rozprawia się' z degeneratem, gdzie rozprawia się jest słowem mocno przesadzonym ;) Chodzi o to, że subtelnie wysyła palanta na drzewo:P a kim jest palant? Facetem, który jej nie okazuje jej należytego szacunku, nie stawia zołzy na pierwszym miejscu.
Autorka podzieliła kobiety na dwie przeciwstawne grupy- wspomniane już zołzy oraz tzw. miłe dziewczyny, czyli takie istoty rodzaju żeńskiego, które wręcz nadskakują facetom, chcą im dogodzić zanim jeszcze faceci pomyślą czego chcą, mają w nosi swoje potrzeby i największą ich ambicją jest usłyszeć pochwałę od faceta... żałosne, prawda? No niestety takie dziewczyny istnieją.
Tu możecie zobaczyć przykładową różnicę między miłą dziewczyną, a zołzą:
Oprócz wielu różnic między miłą dziewczyną a zołzą, w książce znajdziemy wiele sposobów postępowania z mężczyznami. Przykładowo:
Albo:
I tu od razu warto wspomnieć o zasadach atrakcyjności, z których jedną widać powyżej. W książce ukazanych jest ich 100. Są to rady, które mają zagwarantować kobiecie atrakcyjność w oczach mężczyzn. Dla mnie są to raczej rzeczy oczywiste, ale 'miła dziewczyna' powinna wziąć sobie je do serca. Przy czym część z nich sprawdzi się nie tylko w relacjach damsko- męskich, ale też w życiu codziennym.
Oto niektóre z zasad atrakcyjności:

Autorka, na potrzeby książki, przeprowadziła wiele rozmów z mężczyznami w różnym wieku. Rzeczą oczywistą jest, że były to rozmowy na temat relacji damsko- męskich, a celem ich było uzyskanie odpowiedzi na pytanie: dlaczego mężczyźni kochają zołzy? Bo kochają i to nie ulega wątpliwości. W książce cytowane są fragmenty tych rozmów. I tak na przykład mężczyźni twierdzą, że:
No i to tyle z analizy książki, ja tu Panią od polskiego nie jestem ;)
Niemniej, dodam jeszcze, że książka napisana jest bardzo lekkim, przyjaznym językiem, co z resztą możecie same zauważyć na powyższych fotografiach. Przyznam, że były fragment, które mnie nawet rozbawiły.
Ogólnie bardzo fajne czytadło, nie jest to jakaś 'ciężka psychologia', lepiej mi się przetrawiło niż 'Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus'. Aczkolwiek, dla mnie rzeczy ukazane w książce są oczywiste i na swoim przykładzie powiem, że bycie zołzą popłaca ;) I wcale nie mam tu materialnych aspektów życia na myśli. W moim życiu książka ta niczego nie zmieniła, jedynie może utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrze robię jak robię ;) Jednak, tzw. miłym dziewczynom polecam ja gorąco.
Warto obudzić w sobie zołzę i być nią nie tylko w relacjach z mężczyznami, ale też w każdej płaszczyźnie życia, wtedy szef, ani 'przyjaciółka', która ciągle od nas czegoś wymaga, nie wejdą nam na głowę ;) Przy czym pamiętać należy, że nie od razu Rzym zbudowano, od razu nie staniemy się pewną siebie kobitką- no chyba, że już się nią jest. Stopniowo należy udowadniać innym, a przede wszystkim sobie, że jest się osobą świadomą swojej wartości i szacunek do naszej osoby jest rzeczą święta i niepodważalną :)
Ufff, to by było na tyle. Teraz przede mną 'Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy', aczkolwiek, nie jest to plan na najbliższe dni.
Znacie tę książkę? Co sądzicie? 

Miałam dziś usuwana ósemkę! Koniec męczarni! Albo dopiero początek... Jak na razie, cztery godziny od zabiegu i jest ok, oby tak dalej i nic się nie zmieniło, bo lekarz nawet ostrzegał przed szczękościskiem ;o Ale na razie czuję się dobrze, sam zabieg tez był... fajny ;) Tylko bolało trochę przy znieczulaniu, później to chwila moment i zęba nie było, usunął mi tez jakąś torbiel, założył szwy i po sprawie. A chirurg był świetny! Profesjonalista i w dodatku bardzo miły- dla mnie to ważne jaki stosunek ma lekarz do pacjenta ;) Poprosiłam o końską dawkę znieczulenia, to powiedział, że na taką to trzeba odpowiednio wyglądać :P Trzymajcie kciuki, żeby ładnie i szybko, a przede wszystkim bezboleśnie się goiło ;)
Ściskam :*:*:*

2/23/2013

Czerwień jest sexy! :)

Cześć Dziewczęta! :)
Od kiedy pamiętam moim ulubionym kolorem lakieru do paznokci jest czerwony. Uważam, że paznokcie pomalowane na ten kolor są mega sexy :)Sama mam kilka lakierów w różnych odcieniach czerwieni, a ostatnio dołączył do nich kolega z L'ambre.

Lakier zapakowany jest w uroczy kartonik w motylki.

Buteleczka w kształcie prostopadłościanu zawiera 8ml i kosztuje 12PLN. Pędzelek jak w większości lakierów. Kolor który posiadam oznaczony jest jako 2, aczkolwiek w obecnym asortymencie firmy pod tym numerkiem znajduje się inny kolor, a tego nie widziałam, aby był dostępny. 
Tak przedstawia się na paznokciach po nałożeniu jednej warstwy:

Moja opinia:
Już jedna warstwa daje pełne krycie. Jednak w tym wypadku, lakier już po pierwszym dniu zaczyna lekko się ścierać na końcach, a dwa dni od aplikacji pojawiają się odpryski. Ale plusem w przypadku pokrycia płytki paznokcia jedna warstwą lakier błyskawicznie zasycha.
W przypadku nałożenia dwóch warstw kolor jest bardziej intensywny. Nałożenie dwóch warstw przedłuża trwałość lakieru- delikatne starcia na końcach po dniach dwóch, a odpryski dopiero po czterech. Jednak za dłuższą trwałość musimy zapłacić dłuższym czasem schnięcia lakieru.
Co mnie zdziwiło to, że lakier rysuje (!). Przypadkiem przeciągnęłam paznokciem po kartce, a am czerwona kreska... sprawdziłam drugim- oooo rysuje. Także gdy mamy jakiś ważny dokument lepiej uważać, aby go nie zarysować.
Lakier ten cenię przede wszystkim za szybkość schnięcia oraz krycie jedną warstwą- w przypadku gdy mamy mało czasu na przygotowanie się na jakieś wyjście, zdążymy dopracować nawet paznokcie ;) No a gdy nakładamy dwie warstwy dosyć długo możemy cieszyć się kolorem głębokiej czerwieni :)

Lakier został mi przekazany do testów przez firmę L'ambre, co nie wpłynęło na moją ocenę.
A Wy macie jakiś swój ulubiony kolor lakieru?
Pozdrawiam i miłego sobotniego wieczorku, a raczej nocki ^^

2/22/2013

Herbatki godne angielskiej królowej :)

Nie wiem jak Wy, ale mi ze słowem herbata kojarzą się słynne już tzw. angielskie herbatki. Dlatego też zanim przejdę do recenzji herbaty, którą miałam przyjemność (i już się zdradziłam, że mi smakuje :P) testować w ostatnich dniach, przytoczę kilka ciekawostek o herbacie w Anglii.

Ilość herbaty wypijanej w Anglii jest duża. Każdy rodowity Anglik przeciętnie wypija 8 szklanek tego napoju dziennie. Co dziwniejsze, Anglicy piją herbatę wyłącznie w swoim kraju. Za granica skłaniają się raczej ku kawie. Wybierana herbata jest różna zależnie od pory dnia, w której się ją spożywa. W Anglii herbatkę pije się o różnych porach: o 11 rano, po obiedzie, po kolacji i potem znów o 11 wieczorem. Dzień zaczyna się „silnym” akcentem, czyli mocną, czarną herbatą, mająca za zadanie pobudzenie sił życiowych i „naładowanie” energią. Tradycyjne podwieczorki o 17-tej to spożywanie herbaty dla przyjemności, dlatego najpopularniejsze gatunki należą do klasy Earl Grey, czyli herbat zapachowych. Wieczorami często do łask wkracza zielona herbata, do której Anglicy długo nie mogli się przekonać. Herbatę podaje się w dużym imbryku. Do rozgrzanego, ale suchego czajniczka wsypuje się liście herbaty i zalewa wrzątkiem, przykrywa i czeka 5 minut. Po tym czasie można rozlać herbatę do filiżanek, ale najpierw należy wlać odrobinę mleka, potem herbatę, a na samym końcu dodać cukier. Anglik nigdy nie zrobi tego odwrotnie.
Herbata dzisiaj
Popołudniowe herbatki o piątej wychodzą już z mody, chociaż dla wielu rodzin jeszcze ten zwyczaj ma znaczenie, gdyż jest jedynym czasem wspólnym, kiedy wszyscy mogą się spotkać i porozmawiać. Z reguły takie spotkanie trwa kilkanaście minut i wówczas określane jest jako „Tea Time”, ale niekiedy tez może przeciągać się do ponad 2 godzin, a nawet zastępować kolację. Wtedy określa się je jako „ High Time”. Dziś w Anglii herbatę towarzysko pija się w herbaciarniach, określanych jako „Tea Rooms”. Można już takie spotkać w Polsce, urządzone najczęściej w klimacie starych, secesyjnych wnętrz, serwujące wiele różnych odmian herbaty. W Anglii herbaciarni są tysiące, między innymi we wszystkich hotelach. Do herbaty podaje się też ciasteczka. Każdy hotel posiada określony gatunek herbaty, w którym się specjalizuje. Znaczenia temu napojowi dodaje także coroczny konkurs na najlepszą herbaciarnię.

Pierwsza z herbat jakie otrzymałam od firmy Skworcu to Truskawki w Szampanie- herbata zielona Sencha, która wygląda tak:

 Warto pamiętać, że aby herbata zachowała swoje właściwości i przypisane jej walory smakowe, musi być odpowiednio parzona. Firma zadbała o to, by klient wiedział jaką temperaturę powinna mieć woda, którą użyje do zaparzenia i jak długo herbata ma być parzona.
Oprócz temperatury wody i czasu parzenia, na herbatkach podany jest ich skład.

Co o niej mogę powiedzieć? Uwielbiam zieloną herbatę od niepamiętnych czasów. Ta zawładnęła totalnie moimi kubkami smakowymi! Wspaniale pachnie- przed zaparzeniem, w trakcie parzenia i zaparzona. Zapach i smak są niesamowite. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do tej herbaty. ocena 5/5 :)

Kolejną herbatą, o której chcę Wam dziś opowiedzieć jest Tropikalna Burza.
 
Gdy po raz pierwszy ukazała się mym oczom i dzierżyłam ją w swych dłoniach, myślałam, że to jakiś mix suszonych owoców do zjedzenia, ale czytam "Parzyć...". Jak to? A no tak to, że to oryginalna herbatka owocowa :)
Również podane są na niej potrzebne informacje:
Jak widzicie w składzie herbatki nie ma żadnych liście herbacianych, same owoce i warzywo :)
Tak wygląda Tropikalna Burza po zaparzeniu:


 Przy okazji prezentuję zaparzacz do herbat, również od firmy Skworcu. Jest on bardzo dobrze wykonany, nie odkształcił się pod wpływem gorącej wody, ma solidne zapięcie i łańcuszek (akurat się zasłonił).
Jestem zadowolona z tego urządzonka ;) bardzo ułatwia mi parzenie liściastych herbat.







 Moja ocena:  
No wybaczcie, ale nie mam się do czego przyczepić... Bardzo dobrze dobrana kompozycja smaków. Herbata cudnie pachnie, a do tego wspaniale smakuje! Przypomina mi trochę wigilijny kompot z suszu, tylko bardziej orzeźwiający smak i zapach :) ocena 5/5

Obie herbatki są godne wypicia przez Królową Anglii :) 

Ale żebyśmy mogli cieszyć się wspaniałym smakiem herbaty przez długi czas, warto zapobiec jej wietrzeniu. Tu z pomocą przyjdą nam puszki na herbatę.
Oprócz tego, że uchronią naszą herbatkę przed utratą pięknego zapachu i smaku, staną się niebanalną ozdobą kuchni. No same przyznajcie, ze są cudne!

Nie wiem, czy wzór puszek jaki otrzymałam był przypadkowy, czy celowy, ale fajnie dopasowane są do smaków herbat jakie otrzymałam.
W puszce z owocami przechowuję herbatkę owocową, a w tej w różyczki zieloną, która ma w składzie kwiaty róży.

Wszystkie przedstawione w tej notce produkty zostały mi przekazane do testów przez firmę Skworcu. Jednakże fakt, iż otrzymałam je za darmo w żadnym wypadku nie wpłynął na moją ocenę. 

Produkty firmy Skworcu możecie zakupić poprzez stronę internetową firmy [KLIK] lub za pośrednictwem Allegro [KLIK].

2/20/2013

Na szybko: o butach, lumpie i wymiance życia :P

Cześć Dziewczynki :)

Dziś będzie szybciutko. Pisanie pracy licencjackiej jednak zabiera trochę czasu...

Zakupiłam nowe butki :)) Wyglądają na solidne- są szyte, nie klejone, a kosztowały 69.90 :) Taaaakie w sam raz do latania na wiosnę, która mam nadzieję nareszcie przyjdzie :)
Można nosić też wywinięte:
A może chciałybyście zobaczyć moją kolekcję butów? :D

Byłam też dziś w lumpie. Ale wszystko przebrane, nic nie zrobiło na mnie wrażenia, dlatego kupiłam tylko rękawiczki- też na wiosnę :)

Pamiętacie krem BB, o którym pisałam, że jest dla mnie za ciemny? [TU]
 Dla mojej koleżanki jest w sam raz :)
No to go wymieniłam- biznes życia. Tadaaam :)
No i na koniec przypominam, że moje ROZDANIE trwa jeszcze przez tydzień. Kończy się z dniem moich urodzin, czyli w przyszłą środę :) Jeszcze niezdecydowane osoby zapraszam do wzięcia udziału :)

Kończę. Ściskam. Całuję :** I lecę na Wasze blogi :)

2/19/2013

Pielęgnacja rąsi ;) O kremie Lirene i domowej maseczce.

Witam Was gorąco! :)


Dziś pomówię o dłoniach. U mnie ta sprawa trochę leży. No ręce opadają;) Głównie chodzi o to, że w pielęgnacji dłoni nie jestem systematyczna, a to błąd- przecież jak chwalę się pierścionkiem to w końcu ktoś zwróci uwagę, że mam zaniedbane dłonie! :P I zamiast podziwiać to cudo, które noszę na palcu, będzie anty-podziwiał zniszczone dłonie! Dobra dosyć już tego bezsensownego gadania. Sprawa jest taka, że do tej pory kremowałam dłonie jak mi się przypomniało- albo kilka razy dziennie, albo... kilka razy w miesiącu. Przy czym codziennie zmywam naczynia i prace domowe, powiązane ze sprzątaniem, są powierzoną mi misją. A żeby ładnie w przyszłości prezentować światu obraczkę, wzięłam się wreszcie za poprawę wyglądu moich dłoni.
Kto mi przyszedł na ratunek? Dr Irena Eris i jej krem Lirene :)
 Witaminowy krem do rąk ODŻYWIENIE, skóra sucha.
Jeżeli chcecie sobie poczytać co tam ciekawego pisze na kremie Pani Irenka, to klik na zdjęcie ;)
Zaciekawieni składem również klikają :)

Moja opinia:

  • opakowanie- typowa dla kremu do rąk tubka zamykana na 'klik'  
  • konsystencja również standardowa- nie za rzadki, nie za gęsty
  • krem dobrze się wchłania
  • nie pozostawia tłustego filmu, owszem pozostaje na dłoniach cienka warstewka, ale nie tłuści ona wszystkiego co dotkniemy; wykonałam eksperyment naukowy polegający na wzięciu kartki papieru w ręce posmarowane kremem- tłusty kleks na kartce nie powstał :D
  • doskonale odżywił moje dłonie- już po kilku dniach skóra dłoni była w zdecydowanie lepszej kondycji
  • nawilża- skóra jest nawilżona nie tylko po aplikacji kremu, ale przez bardzo długi czas
  • pachnie przyjemnie
  • cena? dokładnie nie wiem, bo mój mądry Narzeczony zdrapuje ceny ze wszystkiego co je ma naklejone i wpadnie mu w ręce, ale z tego co pamiętam to coś koło 5zł (za 75ml kremu)
  • a wydajność- wiadomo zależy od częstotliwości używania ;) ale już niewielka ilość kremu wystarcza, aby zadowolić moje dłonie
  • generalnie- jestem jak najbardziej na TAK!
     

    I jeszcze przepis na domową maseczkę do zniszczonych dłoni:
     
Ugotuj w skórce dwa ziemniaki. Następnie obierz je i i jeszcze ciepłe rozgnieć widelcem. Dodaj żółtko i dwie łyżki tłustego mleka. Nałóż papkę na ręce, przykryj folią, zmyj po 20 minutach.
przepis z archiwalnego nr. tygodnika Przyjaciółka.

Aaaa, pokażę Wam co dziś w biedro kupiłam:
kominek zapachowy z olejkiem, 9.99zł
wieszaczki <3 11.99

A Wy, drogie Panie, jaki krem do rąk preferujecie? Znacie ten z Lirene?
Ściskam Was mocniutko :)

2/18/2013

Przesyłka? Wygląda apetycznie:)

Witam Was moje drogie Czytelniczki! :)


No i skończyły mi się ferie ;/
Dziś już byłam w szkole. Od nowa Polska ludowa. Zaczęło się :( Najgorsze jest poranne wstawanie.
Ale za to, po powrocie z uczelni, zastałam w domu miłą paczuszkę, która umiliła mi ten poniedziałek :)
Była to przesyłka, którą w ramach współpracy otrzymałam od firmy Skworcu.

A co zawierała?

No szczerze mówiąc byłam zaskoczona, jak najbardziej miło, zawartością paczki. :)) Fakt, sugerowałam Panu Markowi (swoja drogą przesympatyczny człowiek), jakimi produktami byłabym zainteresowana, ale nie sądziłam, że otrzymam, aż taką ilość :) Będzie duuużo smakowania, testowania :))

coś bez czego nie wyobrażam sobie popołudnia- kawusia ^^
rozpuszczalna:
  • bananowa
  • wiśniowa
  • pomarańczowa
ziarnista:
  • wiśnia w rumie
  • czekoladowa
     Jeszcze ich nie próbowałam, ale pachną wybornie! :)
    • mieszanka żurawinowo- orzechowa (będzie w sam raz do ozdoby mego urodzinowego tortu)
    • tropikalna burza- herbatka owocowa
    • truskawki w szampanie- herbatka owocowa
     I herbaciane akcesoria :) Agusia lubi takie gadżety ^^
    • puszki na herbatę- prawda, że prześliczne? :)
    • metalowy zaparzacz- wreszcie solidny sprzęt i liście herbaciane nie będą mi się plątać w kubku :P

    A Was odsyłam do sklepu internetowego Skworcu [KLIK] bądź też do zakupów na allegro, gdzie również możecie zapoznać się z asortymentem firmy [KLIK].
    Zapowiada się przyjemne testowanie :) Te pyszności na pewno umilą mi ciężkie chwile, które przede mną- w poniedziałek (za tydzień) ekstrakcja ósemki ;/ Ciężki temat, ale cóż jak wiecie daje mi ten ząb popalić, więc trzeba się pozbyć problemu czym prędzej ;)